Saturday, January 19, 2008

Sprawa Grossa, czyli po co nam historycy?

Sprawa Grossa, czyli po co nam historycy?
Nasz Dziennik, 2008-01-19
Tygodniowy przegląd prasy

Miniony tydzień upłynął pod znakiem medialnego sporu o książkę Jana T. Grossa pt. "Strach". Prezes Instytutu Pamięci Narodowej stwierdził, że jest to publikacja skrajnie tendencyjna i "nie ma nic wspólnego z nauką, a jej autor nie opanował warsztatu historyka", a Gross "niczego swoją książką nie wyjaśnia i kieruje się wyłącznie jednym, negatywnym wobec Polaków stereotypem". Podobne wypowiedzi można było usłyszeć z ust polskich historyków zajmujących się problematyką stosunków polsko-żydowskich po II wojnie światowej. Krakowska prokuratura wszczęła postępowanie sprawdzające, czy nie doszło do pomówienia Narodu Polskiego.

Ksiądz arcybiskup Józef Życiński, metropolita lubelski i publicysta "Tygodnika Powszechnego", podczas niedzielnego kazania w lubelskiej katedrze stwierdził, że przekazywanie książki "Strach" Jana T. Grossa do prokuratury jest niepoważne - przypomniała poniedziałkowa "Gazeta Wyborczej". Tego samego dnia na łamach dziennika "Polska" prof. Andrzej Paczkowski nazwał działania krakowskiej prokuratury "głupotą". Z kolei Paweł Machcewicz w najnowszym numerze "Tygodnika Powszechnego" mówi o nich jako "ponurej grotesce i kompromitacji". Historyk z Instytutu Studiów Politycznych PAN wezwał posłów, by jak najszybciej usunęli rzekomo "kompromitujący artykuł" kodeksu karnego, przewidujący kary dla każdego, "kto publicznie pomawia Naród Polski o udział, organizowanie lub odpowiedzialność za zbrodnie komunistyczne lub nazistowskie".
Środowa "Rzeczpospolita" przypomniała, że zarówno nową książkę Grossa, jak i działanie wydawnictwa Znak "skrytykował kardynał Dziwisz". Gazeta przytoczyła również słowa autora "Strachu", który w wywiadzie udzielonym izraelskiemu dziennikowi "Haarec" oświadczył, że jeśli prokuratura nie zrezygnuje z postępowania, wywoła "wielki skandal".
W tym samym wydaniu "Rzeczpospolitej" krytykę publikacji Grossa opublikował Piotra Semka. "Ta książka (...) cofa dialog na temat drażliwych polsko-żydowskich spraw o całą epokę. Dobrze byłoby więc, aby polskie środowiska żydowskie, które słusznie od lat apelują o walkę z krzywdzącymi uproszczeniami na swój temat, dziś odniosły się krytycznie do takich samych uproszczeń dotyczących Polaków" - podsumował swoje rozważanie autor.
O tym, że środowiska te wcale nie zamierzają tego robić, dowiódł między innymi artykuł pt. "Trzecie pokolenie mówi Grossem", opublikowany tego samego dnia przez "Gazetę Wyborczą". Joanna Derkaczew przekonywała czytelników, że "książka 'Strach' Jana T. Grossa nie musi dzielić". Przybliżając czytelnikom spektakl pt. "Nic co ludzkie", przygotowany przez twórców lubelskiej sceny prapremier "In Vitro", którego inspiracją były m.in. rozmowy z autorem "Strachu", autorka napisała: "Rozproszeni wśród widzów aktorzy stają się postaciami ze 'Strachu' Grossa. Uczestnikami pogromu kieleckiego, którzy pomagali w mordowaniu znajomych lub okazali się zbyt przerażeni, by ich bronić. Albo Sprawiedliwymi Wśród Narodów Świata, którzy wyrzucają medale do kosza i boją się wyspowiadać polskiemu księdzu z tego, że ukrywali Żydów - czują, że nie dostaną rozgrzeszenia. Polakami, których antysemityzm to wyraz patriotyzmu, a obojętność na losy Żydów wynika z potrzeby normalnego, pogodnego życia".
Następnego dnia na łamach "Gazety Wyborczej" Mirosław Czech napisał: "Niewiele jest w Polsce środowisk i wydawnictw tak zasłużonych dla pojednania z sąsiednimi narodami jak Znak czy 'Tygodnik Powszechny'. (...) Bez ich dorobku w relacjach Polaków z Białorusinami, Czechami, Litwinami, Niemcami, Rosjanami, Słowakami, Ukraińcami i Żydami dalej tkwilibyśmy w oparach uprzedzeń, stereotypów i pretensji, gdzie 'nasze' zawsze musi być na wierzchu, a 'ich' - na samym dnie". Publicysta "GW" ma trochę racji. Bez wątpienia bowiem Znak i "Tygodnik Powszechny" działają według zasad odwrotnych, czyli "ich" musi być na wierzchu, a "nasze" na samym dnie. Tyle tylko, że idei pojednania to wcale nie służy.
Pojednaniu nie sprzyja również postawa tygodnika "Wprost", który - wyznając ideę dialogu - w najnowszym numerze głos oddał jedynie Grossowi i tym, którzy myślą podobnie. Nic lepszego nie można powiedzieć o "Polityce", na łamach której Marcin Zaremba, historyk z Uniwersytetu Warszawskiego, przekonuje, że "obraz Grossa przedstawiony w 'Strachu' należy uznać za w dużej mierze zgodny z prawdą historyczną". Skądinąd poglądy tych dwóch ostatnich periodyków dziwić nie mogą...
Przyglądając się publikacjom prasowym, nietrudno zauważyć, że uwagi polskich historyków nie mają żadnego znaczenia dla zwolenników fałszywych tez Grossa, skupionych tradycyjnie wokół środków przekazu i wydawnictw, dla których od lat najważniejszym zadaniem na polskim "rynku" medialnym wydaje się forsowanie politycznych żądań niesprawiedliwego i jednostronnego przepraszania Żydów. Należą do nich bez wątpienia: "Gazeta Wyborcza", "Tygodnik Powszechny", "Więź" i Znak. Można jedynie dodać, że do grona tego coraz bardziej wydaje się zbliżać wydawany przez Ojców Dominikanów miesięcznik "W Drodze", o czym świadczyć może wypowiedź o. Pawła Kozackiego, jego redaktora naczelnego, w najnowszym numerze "Tygodnika Powszechnego": "Nie potrafię przewidzieć, jak się zakończy zamieszanie wywołane prowokacyjną książką Grossa. Wiem jednak, że tam, gdzie zaistniała zbrodnia, trzeba ją nazwać po imieniu, by mogła zostać odpokutowana".


Sebastian Karczewski